*Martin*
~ 2 miesiące później ~
Nawet sobie nie wyobrażamy jak wszystko się zmienia. Jak na
nasze życie wpływają nasze wybory. Bo przecież po tym wszystkim trzeba żyć
dalej, nie odwracając się w tył, nie patrząc w przeszłość. A więc moje życie
też zmieniło się maksymalnie. Mieszkam już nie u rodziców, a we własnym
mieszkaniu, z własną rodziną, którą kocham...
-Kochanie zrobiłem śniadanie- zawołałem moją przyszłą żonę,
która od razu przyszła z małą dziewczynką na rękach. Moją córeczką.
-Co dzisiaj jemy ?- uśmiechnęła się do mnie szczerze i
podała mi maleństwo. Przytuliłem brunetkę do siebie, która zdecydowanie włosy
miała po swojej mamie i zawsze gdy to
robiłem wracały wspomnienia jakby nie chciały mnie zostawić, jakby na zawsze
chciały mi towarzyszyć...wspomnienia z Kathy.
~ wspomnienie ~
Postanowiliśmy w tedy, że każdą wolną chwilę będziemy spędzać
ze sobą i każdą będziemy się cieszyć. I tak robiliśmy. Oglądaliśmy filmy na
laptopie, słuchaliśmy muzyki, spędzaliśmy czas z Chrisem i Jenny..To nic , ze w
szpitalu, ważne że razem.
Siedzieliśmy teraz w sali, jedząc ciastka i rozmawiając na
różne tematy. I w tedy przyszedł lekarz. Już na pamięć znałem jego grobowy
wyraz twarzy i wiedziałem, ze raczej dobrych wiadomości dla nas nie ma.
-Dzień dobry.- wysilił się na uśmiech, który jednak wyszedł
jak grymas.- Kathy mam złe wiadomości.
-Ostatnio tylko takie pan przynosi.- wypsnęło mi sie chodź
nie zamierzałem tego powiedzieć.
-Martin to raczej nie jego wina.- Kathy uśmiechnęła się do
mnie delikatnie.- a więc jakie to te złe wiadomości ?
-Nie będziesz mogła rodzić naturalnie...
-Ale wie pan, że nie chciałam cesarki !
-Tak, ale naturalny sposób sprawi, że obydwie możecie umrzeć
na stole...to niebezpieczne.- ta wiadomość nas totalnie zatkała. Katherinie
pierwszy raz stanęły łzy w oczach, ale byłem pewny , że tylko z powodu dziecka...tak
strasznie jej na nim zależało.- Jednak ty z narkozy możesz się nie wybudzić ..wiesz
jakie to ryzyko.
-oby dziecku nic nie było.- i wszystko było jasne.
Cesarka....
~ teraźniejszość ~
-Znowu o tym myślisz..? To już przeszłość
Martin..zapomnij...- popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. Poznała mnie już na
wylot i nic nie dało się ukryć.- tak się cieszę na tą wigilię ...błagam nic nie
może tego zepsuć.
-Wiem, ze tego nie lubisz..ale to silniejsze ode mnie - z
wigilii spędzonej w gronie przyjaciół też się cieszyłem. Mieliśmy jednak dużo
do przygotowania na te okoliczności. Musieliśmy się trochę pospieszyć. Dlatego
uśpiłem Cler i położyłem ją do łóżeczka. Spała jak aniołek i jest taka podobna
do Kathy...
-Co ci pomóc ?- wróciłem do kuchni.
-Rozłóż stół, a później pomożesz w kuchni.- uśmiechnęła się
do mnie szczerze i podeszła bliżej.- wiesz jak bardzo cię kocham ?- popatrzyła mi
prosto w oczy- nie no musisz wiedzieć za dużo razy ci to mówię...- odwróciła
się i chciała iść..musiałem jej wynagrodzić to, że żyje ciągle przeszłością,
więc złapałem za rękę i obróciłem do siebie..poczułem jej delikatne perfum i
delikatnie pocałowałem...
~wspomnienie ~
Katherina już mogła chodzić, zdjęli jej wszystkie gipsy.
Jednak nie czuła się wcale lepiej. Ciągle ją mdliło, coraz mniej jadła, dlatego
dawali jej kroplówki, żeby dziecko miało się czym odżywiać i oczywiście ona.
-Jak się dzisiaj czujesz ?- zapytałem wchodząc do sali z
szerokim uśmiechem na twarzy.
-Wiesz, ze nie lubię tego pytania.
-Tak...przepraszam.- podszedłem do niej , pocałowałem w
czoło i usiadłem obok na łóżku.
-To ja cie przepraszam.- widać było to przemęczenie. Nie
byłem na nią zły, niby za co.- po prostu wkurza mnie, że muszę tu non stop
siedzieć i przy okazji ciebie tu trzymać.
-Nie robie tego z przymusu słońce..tylko chcę tu być.-
uśmiechnąłem się do niej szczerze, chodź nie na długo..zaraz uśmiech zszedł mi
z twarzy bo w drzwiach pojawiła się ta sama postać i ta sama grobowa mina...
-Znów złe wiadomości ?- Kathy już chyba z daleka wyczuła
jego obecność i jak zwykle to co miał nam do powiedzenia.
-Tak mi przykro ...- spuścił głowę i przez chwilę nic nie
mówił, jakby nie chciał powiedzieć, tego co musiał. - twoje wyniki się
pogarszają z dnia na dzień… jest coraz gorzej... Nie wiemy nawet czy dasz radę
donosić...
-Dam.- przerwała mu szybko i podeszła do okna. Utkwiła
wzrokiem gdzieś daleko jakby nie chciała wiedzieć co się dookoła dzieje.- dam
radę donosić ciążę...zrobię wszystko.- tak strasznie w tej chwili było nam
ciężko. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu. Ona oparła jedynie głowę o
moje ramię. Czułem jak dziecko kopie...w głębi duszy strasznie mnie to uczucie
cieszyło... jednak dookoła wszystko tak
bolałoz dani na dzień, że nawet nie umiałem tego okazać.
~ teraźniejszość ~

-Jasne- uśmiechnąłem się do niej lekko muskając ją w usta.
Wziąłem na ręce mojego szkraba i mocno
przytuliłem.
-Bardzo ją kochasz...- wyjrzała z łazienki i patrzyła na
nas.
-W końcu komuś obiecałem...
~ wspomnienie ~
Szedłem szpitalnym korytarzem.
Nagle pisk maszyn, biegające pielęgniarki i lekarze. Pobiegłem w stronę sali Kathy. Ona wyjeżdżała
razem z łóżkiem właśnie z sali.
-Martin zaczęło się !- co pojawiło się w jej oczach ? Chyba
pierwszy raz strach i przerażenie. Sam zacząłem lekko telepać się ze
strachu...jednak wiedziałem..MUSZĘ BYĆ TWARDY.
-Wiem, że dasz radę, będzie dobrze...musi być.- sam w te
słowa nie wierzyłem. Katherina leżała ledwie żywa na łóżku...taka chuda i
blada. Przez to nawet nie zauważyłem, kiedy znaleźliśmy się przy sali operacyjnej.
-Pan musi tu zostać.- niemal odepchnęli mnie od łóżka.
-Kocham cię.- usłyszałem cichy szept Katheriny i znikała za
drzwiami.
-Ja ciebie też.- krzyknąłem i tylko mogłem mieć nadzieję, że
usłyszała...osunąłem się po ścianie i oparłem głowę o ręce...pozostało tylko
czekać...
~ teraźniejszość ~`
-Wesołych świąt braciszku.- Jenny wpadła do domu i rzuciła
się , aby mnie przytulić. - gdzie moja słodka bratanica ?
-Bo wiesz spotkaliśmy po drodze mikołaja - Liam podszedł i
tak samo uradowany przytulił Jenny.- i kazał przekazać...
-Dzięki stary.- uśmiechnąłem się i przyjąłem paczkę z
prezentem.- wiecie co jak tak na was patrzę to ładnie ze sobą wyglądacie.-
zaśmiałem się i patrzyłem na parę przede mną z wielkimi bananami na twarzy.
Wyglądali na bardzo, ale to bardzo szczęśliwych.- no ale zapraszam w nasze
skromne progi.- weszliśmy do pokoju, gdzie mieliśmy zasiąść do kolacji.
-O matko Kathy jak ty ślicznie wyglądasz !!!!- podbiegła do
mojej miłości i mocno ją przytuliła.
KATHY PRZEŻYŁA I JEST RAZEM Z NAMI...NA ZAWSZE !!!
*Jasper *
Minęły już dwa miesiące od rozstania mojego i Jen, od tam
tej pory przeprowadziłem się daleko z tam tego miasta. Nie zniósł bym myśli, że
widywałbym Jenny na szkolnym korytarzu i nie mógł jej przytulić ani pocałować.
Od tam tej pory się zmieniłem. Może mi nie uwierzycie, ale nie jestem już tym
samym Jasperem. Jestem mniej porywczy i wulgarny. Zmieniłem te cechy dla niej
…, bo wiem jak bardzo tego nienawidziła. Chcę pokazać jej że żałuję, że byłem
debilem. Gdy nasze drogi się skrzyżują chcę być gotowy … na nią. Bo kiedyś się
spotkamy, prawda ?.
*Jenny*
Z uwielbieniem patrzyłam na malutką dziewczynkę, która była
tak uradowana paczką , którą od nas
dostała, że z niecierpliwością zaczęła rozdzierać papier.
- Chwila ! moment ! Cler nie było jeszcze kolacji. Musisz z
tym poczekać kochanie. – Martin wyrwał dziewczynce prezent i postawił na samej
górze szafy, aby tylko nie dostało się do rączek dziewczynki. Cler była bardzo radosna,
rzadko jej się zdarzało aby płakała, cóż była bardzo podobna do mamy.

do ziemi.
- Kathy jest piękna !.
- Wiedziałam, że ci się spodoba. Już za miesiąc będę mężatką
!. – pisnęła z radości brunetka.
- O kurcze !. To już ?. – zapytałam zdziwiona.
- Oczywiście !. Nie ma na co czekać jak oboje ludzie się
mocno kochają – wykrzyknął uradowany Martin.
- A kiedy wy gołąbeczki zamierzacie się pobrać ?. Zegar tyka
… - Kathy śmiesznie zaczęła poruszać brwiami. – ślub ?! Kathy mówi serio ?!. To
za dużo … Głupio się przyznać, ale wciąż Jasper tkwi w moim sercu. Wciąż go
kocham i to z każdym dniem coraz mocniej, chociaż się nie widujemy. Nawet nie
wiem gdzie jest i co robi …Pewnie już dawno o mnie zapomniał, a ja wciąż jak
jakaś idiotka myślę nieustannie o nim. Myślałam, że z czasem pokocham Liama jak
Jaspera … ale niestety nie zawsze ma się to co chce … Pewnie teraz zapytacie co
z Liamem ?. Sama nie wiem … kocham go. Liam jest świetnym, kochającym
chłopakiem i zawsze można na niego liczyć. Ale Jasper … Z nim czułam, że żyję,
odkrywałam codziennie świat, każdy dzień to nowe doznania. Z każdym dniem było
mi coraz lepiej, o ile to w ogóle możliwe … gdy myślałam, że lepiej być już nie
może, on mnie zaskakiwał i było jeszcze lepiej …
Z kłopotliwej sytuacji wyratował mnie Chris, który wbił do
mieszkania robiąc przy tym niezły hałas przez torby, które niósł w obu rękach.
Cler, aż pisnęła z zachwytu … No cóż uwielbiała wujka Chrisa i co było dla mnie
nie małym szokiem Chris też szalał za małą.
- Ho ! Ho ! Święty Mikołaj obdarował wujka Chrisa prezentami
dla małej Cler !. Mieszka tu taka ?. – Chritopher zaczął udawać, że się
rozgląda i nie widzi tu żadnej dziewczynki. Cler chodź była mała umiała na
siebie zwrócić uwagę. Swobodnie reagowała na swoje imię lekko się śmiejąc.
Chris wziął ją na ręce i bawił się z nią chyba cały wieczór.
A ja...Kocham Japsera i nic nie wskazuję na to, abym kiedyś
przestała. Niestety …
Każda droga w pewnym miejscu się rozwidla.
Wybieramy różne drogi, myśląc że kiedyś się spotkamy ….
Widzisz jak ktoś się oddala … to nic jesteśmy dla siebie stworzeni
W końcu się spotkamy .. ♥
Chciałam serdecznie podziękowac wszystkim czytającym ! Którzy byli ze mną cały czas w trakcie pisania tego bloga. Jesteście kochani i wszystkim,którzy komentowali i obserwowali mojego bloga :) jestem strasznie wdzięczna ;* I wiedzcie, że was KOCHAM !
Mam nadzieję, że na niego zajrzycie i pozostawicie po sobie jakiś mały ślad ;)
W tym tygodniu jeszcze dodam prolog ♥ :D
W tym tygodniu jeszcze dodam prolog ♥ :D
X.O.X.O
szkoda że to już koniec ;//
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/
obserwuję :) i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam buziaki :***
Świetny blog, zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńobserwujemy??? ja już obserwuję...:):)pozdr:)
masz talent
OdpowiedzUsuńzapraszam na konkurs, do wygrania bluza, wystarczy like
www.estiine.blogspot.com