CSS font-family

This is a paragraph, shown in the Times New Roman font.

This is a paragraph, shown in the Arial font.

-->

wtorek, 16 lipca 2013

35. EPILOG

*Martin*

~ 2 miesiące później ~

Nawet sobie nie wyobrażamy jak wszystko się zmienia. Jak na nasze życie wpływają nasze wybory. Bo przecież po tym wszystkim trzeba żyć dalej, nie odwracając się w tył, nie patrząc w przeszłość. A więc moje życie też zmieniło się maksymalnie. Mieszkam już nie u rodziców, a we własnym mieszkaniu, z własną rodziną, którą kocham...
-Kochanie zrobiłem śniadanie- zawołałem moją przyszłą żonę, która od razu przyszła z małą dziewczynką na rękach. Moją córeczką.
-Co dzisiaj jemy ?- uśmiechnęła się do mnie szczerze i podała mi maleństwo. Przytuliłem brunetkę do siebie, która zdecydowanie włosy miała po swojej mamie i  zawsze gdy to robiłem wracały wspomnienia jakby nie chciały mnie zostawić, jakby na zawsze chciały mi towarzyszyć...wspomnienia z Kathy.

~ wspomnienie ~

Postanowiliśmy w tedy, że każdą wolną chwilę będziemy spędzać ze sobą i każdą będziemy się cieszyć. I tak robiliśmy. Oglądaliśmy filmy na laptopie, słuchaliśmy muzyki, spędzaliśmy czas z Chrisem i Jenny..To nic , ze w szpitalu, ważne że razem.
Siedzieliśmy teraz w sali, jedząc ciastka i rozmawiając na różne tematy. I w tedy przyszedł lekarz. Już na pamięć znałem jego grobowy wyraz twarzy i wiedziałem, ze raczej dobrych wiadomości dla nas nie ma.
-Dzień dobry.- wysilił się na uśmiech, który jednak wyszedł jak grymas.- Kathy mam złe wiadomości.
-Ostatnio tylko takie pan przynosi.- wypsnęło mi sie chodź nie zamierzałem tego powiedzieć.
-Martin to raczej nie jego wina.- Kathy uśmiechnęła się do mnie delikatnie.- a więc jakie to te złe wiadomości ?
-Nie będziesz mogła rodzić naturalnie...
-Ale wie pan, że nie chciałam cesarki !
-Tak, ale naturalny sposób sprawi, że obydwie możecie umrzeć na stole...to niebezpieczne.- ta wiadomość nas totalnie zatkała. Katherinie pierwszy raz stanęły łzy w oczach, ale byłem pewny , że tylko z powodu dziecka...tak strasznie jej na nim zależało.- Jednak ty z narkozy możesz się nie wybudzić ..wiesz jakie to ryzyko.
-oby dziecku nic nie było.- i wszystko było jasne. Cesarka....

~ teraźniejszość ~

-Znowu o tym myślisz..? To już przeszłość Martin..zapomnij...- popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. Poznała mnie już na wylot i nic nie dało się ukryć.- tak się cieszę na tą wigilię ...błagam nic nie może tego zepsuć.
-Wiem, ze tego nie lubisz..ale to silniejsze ode mnie - z wigilii spędzonej w gronie przyjaciół też się cieszyłem. Mieliśmy jednak dużo do przygotowania na te okoliczności. Musieliśmy się trochę pospieszyć. Dlatego uśpiłem Cler i położyłem ją do łóżeczka. Spała jak aniołek i jest taka podobna do Kathy...
-Co ci pomóc ?- wróciłem do kuchni.
-Rozłóż stół, a później pomożesz w kuchni.- uśmiechnęła się do mnie szczerze i podeszła bliżej.- wiesz jak bardzo cię kocham ?- popatrzyła mi prosto w oczy- nie no musisz wiedzieć za dużo razy ci to mówię...- odwróciła się i chciała iść..musiałem jej wynagrodzić to, że żyje ciągle przeszłością, więc złapałem za rękę i obróciłem do siebie..poczułem jej delikatne perfum i delikatnie pocałowałem...

~wspomnienie ~

Katherina już mogła chodzić, zdjęli jej wszystkie gipsy. Jednak nie czuła się wcale lepiej. Ciągle ją mdliło, coraz mniej jadła, dlatego dawali jej kroplówki, żeby dziecko miało się czym odżywiać i oczywiście ona.
-Jak się dzisiaj czujesz ?- zapytałem wchodząc do sali z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Wiesz, ze nie lubię tego pytania.
-Tak...przepraszam.- podszedłem do niej , pocałowałem w czoło i usiadłem obok na łóżku.
-To ja cie przepraszam.- widać było to przemęczenie. Nie byłem na nią zły, niby za co.- po prostu wkurza mnie, że muszę tu non stop siedzieć i przy okazji ciebie tu trzymać.
-Nie robie tego z przymusu słońce..tylko chcę tu być.- uśmiechnąłem się do niej szczerze, chodź nie na długo..zaraz uśmiech zszedł mi z twarzy bo w drzwiach pojawiła się ta sama postać i ta sama grobowa mina...
-Znów złe wiadomości ?- Kathy już chyba z daleka wyczuła jego obecność i jak zwykle to co miał nam do powiedzenia.
-Tak mi przykro ...- spuścił głowę i przez chwilę nic nie mówił, jakby nie chciał powiedzieć, tego co musiał. - twoje wyniki się pogarszają z dnia na dzień… jest coraz gorzej... Nie wiemy nawet czy dasz radę donosić...
-Dam.- przerwała mu szybko i podeszła do okna. Utkwiła wzrokiem gdzieś daleko jakby nie chciała wiedzieć co się dookoła dzieje.- dam radę donosić ciążę...zrobię wszystko.- tak strasznie w tej chwili było nam ciężko. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu. Ona oparła jedynie głowę o moje ramię. Czułem jak dziecko kopie...w głębi duszy strasznie mnie to uczucie cieszyło... jednak  dookoła wszystko tak bolałoz dani na dzień, że nawet nie umiałem tego okazać.

~ teraźniejszość ~

-Idę się przygotować. Cler jest już gotowa. Wygląda świetnie!- prawie zapiszczała z radości i mocno się do mnie przytuliła.- Mógłbyś ją nakarmić ?
-Jasne- uśmiechnąłem się do niej lekko muskając ją w usta. Wziąłem na ręce mojego szkraba i mocno 
przytuliłem.
-Bardzo ją kochasz...- wyjrzała z łazienki i patrzyła na nas.
-W końcu komuś obiecałem...

~ wspomnienie ~

Szedłem szpitalnym korytarzem.
Nagle pisk maszyn, biegające pielęgniarki i lekarze.  Pobiegłem w stronę sali Kathy. Ona wyjeżdżała razem z łóżkiem właśnie z sali.
-Martin zaczęło się !- co pojawiło się w jej oczach ? Chyba pierwszy raz strach i przerażenie. Sam zacząłem lekko telepać się ze strachu...jednak wiedziałem..MUSZĘ BYĆ TWARDY.
-Wiem, że dasz radę, będzie dobrze...musi być.- sam w te słowa nie wierzyłem. Katherina leżała ledwie żywa na łóżku...taka chuda i blada. Przez to nawet nie zauważyłem, kiedy znaleźliśmy się przy sali operacyjnej.
-Pan musi tu zostać.- niemal odepchnęli mnie od łóżka.
-Kocham cię.- usłyszałem cichy szept Katheriny i znikała za drzwiami.
-Ja ciebie też.- krzyknąłem i tylko mogłem mieć nadzieję, że usłyszała...osunąłem się po ścianie i oparłem głowę o ręce...pozostało tylko czekać...

~ teraźniejszość ~`

-Wesołych świąt braciszku.- Jenny wpadła do domu i rzuciła się , aby mnie przytulić. - gdzie moja słodka bratanica ?
-Bo wiesz spotkaliśmy po drodze mikołaja - Liam podszedł i tak samo uradowany przytulił Jenny.- i kazał przekazać...
-Dzięki stary.- uśmiechnąłem się i przyjąłem paczkę z prezentem.- wiecie co jak tak na was patrzę to ładnie ze sobą wyglądacie.- zaśmiałem się i patrzyłem na parę przede mną z wielkimi bananami na twarzy. Wyglądali na bardzo, ale to bardzo szczęśliwych.- no ale zapraszam w nasze skromne progi.- weszliśmy do pokoju, gdzie mieliśmy zasiąść do kolacji.
-O matko Kathy jak ty ślicznie wyglądasz !!!!- podbiegła do mojej miłości i mocno ją przytuliła.
KATHY PRZEŻYŁA I JEST RAZEM Z NAMI...NA ZAWSZE !!!


*Jasper *

Minęły już dwa miesiące od rozstania mojego i Jen, od tam tej pory przeprowadziłem się daleko z tam tego miasta. Nie zniósł bym myśli, że widywałbym Jenny na szkolnym korytarzu i nie mógł jej przytulić ani pocałować. Od tam tej pory się zmieniłem. Może mi nie uwierzycie, ale nie jestem już tym samym Jasperem. Jestem mniej porywczy i wulgarny. Zmieniłem te cechy dla niej …, bo wiem jak bardzo tego nienawidziła. Chcę pokazać jej że żałuję, że byłem debilem. Gdy nasze drogi się skrzyżują chcę być gotowy … na nią. Bo kiedyś się spotkamy, prawda ?.


*Jenny*

Z uwielbieniem patrzyłam na malutką dziewczynkę, która była tak uradowana paczką , którą od nas  dostała, że z niecierpliwością zaczęła rozdzierać papier.
- Chwila ! moment ! Cler nie było jeszcze kolacji. Musisz z tym poczekać kochanie. – Martin wyrwał dziewczynce prezent i postawił na samej górze szafy, aby tylko nie dostało się do rączek dziewczynki. Cler była bardzo radosna, rzadko jej się zdarzało aby płakała, cóż była bardzo podobna do mamy.
- Jen muszę ci pokazać katalogi z sukniami ślubnymi !. Mam już taką jedną wybraną i chciałabym usłyszeć co o niej myślisz. – Kathy pokazała mi książeczkę na której było mnóstwo pięknych białych i kremowych sukni. Brunetka wybrała w zupełności najpiękniejszą z nich wszystkich. Ciągnącą się, aż 
do ziemi.
- Kathy jest piękna !.
- Wiedziałam, że ci się spodoba. Już za miesiąc będę mężatką !. – pisnęła z radości brunetka.
- O kurcze !. To już ?. – zapytałam zdziwiona.
- Oczywiście !. Nie ma na co czekać jak oboje ludzie się mocno kochają – wykrzyknął uradowany Martin.
- A kiedy wy gołąbeczki zamierzacie się pobrać ?. Zegar tyka … - Kathy śmiesznie zaczęła poruszać brwiami. – ślub ?! Kathy mówi serio ?!. To za dużo … Głupio się przyznać, ale wciąż Jasper tkwi w moim sercu. Wciąż go kocham i to z każdym dniem coraz mocniej, chociaż się nie widujemy. Nawet nie wiem gdzie jest i co robi …Pewnie już dawno o mnie zapomniał, a ja wciąż jak jakaś idiotka myślę nieustannie o nim. Myślałam, że z czasem pokocham Liama jak Jaspera … ale niestety nie zawsze ma się to co chce … Pewnie teraz zapytacie co z Liamem ?. Sama nie wiem … kocham go. Liam jest świetnym, kochającym chłopakiem i zawsze można na niego liczyć. Ale Jasper … Z nim czułam, że żyję, odkrywałam codziennie świat, każdy dzień to nowe doznania. Z każdym dniem było mi coraz lepiej, o ile to w ogóle możliwe … gdy myślałam, że lepiej być już nie może, on mnie zaskakiwał i było jeszcze lepiej …
Z kłopotliwej sytuacji wyratował mnie Chris, który wbił do mieszkania robiąc przy tym niezły hałas przez torby, które niósł w obu rękach. Cler, aż pisnęła z zachwytu … No cóż uwielbiała wujka Chrisa i co było dla mnie nie małym szokiem Chris też szalał za małą.
- Ho ! Ho ! Święty Mikołaj obdarował wujka Chrisa prezentami dla małej Cler !. Mieszka tu taka ?. – Chritopher zaczął udawać, że się rozgląda i nie widzi tu żadnej dziewczynki. Cler chodź była mała umiała na siebie zwrócić uwagę. Swobodnie reagowała na swoje imię lekko się śmiejąc. Chris wziął ją na ręce i bawił się z nią chyba cały wieczór.
A ja...Kocham Japsera i nic nie wskazuję na to, abym kiedyś przestała. Niestety …




Każda droga w pewnym miejscu się rozwidla.
Wybieramy różne drogi, myśląc że kiedyś się spotkamy ….
Widzisz jak ktoś się oddala … to nic jesteśmy dla siebie stworzeni
W końcu się spotkamy ..



--------------------------------------------

No i mamy już koniec :) Jak wam się podoba zakończenie ?
Muszę się pozegnać niestety z tym blogiem :( Jakoś tak pusto...
Chciałam serdecznie podziękowac wszystkim czytającym ! Którzy byli ze mną cały czas w trakcie pisania tego bloga.  Jesteście kochani i wszystkim,którzy komentowali i obserwowali mojego bloga :) jestem strasznie wdzięczna ;* I wiedzcie, że was KOCHAM ! 
Jednak przypominam !!! Zakładam kolejnego bloga :D ;DMam nadzieję, że będzie on jeszcze lepszy niż ten :) 

Mam nadzieję, że na niego zajrzycie i pozostawicie po sobie jakiś mały ślad ;)
W tym tygodniu jeszcze dodam prolog ♥ :D 
X.O.X.O 

4 komentarze:

  1. szkoda że to już koniec ;//

    http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. obserwuję :) i zapraszam do mnie :)
    pozdrawiam buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog, zapraszam do siebie :)

    obserwujemy??? ja już obserwuję...:):)pozdr:)

    OdpowiedzUsuń
  4. masz talent
    zapraszam na konkurs, do wygrania bluza, wystarczy like
    www.estiine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń