*Katherina*
Cały czas
ktoś do mnie mówił...Głos był znajomy, czułam, że bardzo mi bliski, ale nie
mogłam rozpoznać kto to był... Próbowałam otworzyć swoje oczy...nie
mogłam...moje powieki były zbyt ciężkie.
-Kochanie
słyszysz mnie ? - jeszcze raz zacisnęłam dłoń nieznajomego na znak, że słyszę i
znów próbowałam otworzyć oczy, nadaremnie.
Nagle jakaś
oślepiająca jasność, jakby błona, która nie pozwalała mi otworzyć oczu w końcu
pękła. Powoli podnosiłam powieki, jednak światło było za ostre więc szybko je sportem
zamknęłam. Spróbowałam inną metodą. Zaczęłam szybko mrugać i powoli wszystko
nabierało kształtu. Spojrzałam na miejsce, z którego dochodził głos …
-M..Ma..Marin
?- wydusiłam z siebie jego imię chodź nie było to proste. Stał nade mną i szeroko
się uśmiechał, odwzajemniłam uśmiech i
już wiedziałam kim jest
.
Ten uśmiech, te oczy … wszystko to co kocham
najbardziej na świecie. Nie rozumiałam jednego … skąd ja do cholery się tu
wzięłam ?!. Nagle wszystko, jak olśnienie mi się przypomniało. Narkotyki, kłótnia,
Chris, a potem na koniec ten samochód …
- Wierzę ci -
spotkałam na jego twarzy zdziwienie.- wierzę ci, że nic nie brałeś.
- Wszystko
słyszałaś ?
- Tak. -
Martin pocałował mnie w czoło. -Kocham cię
Martin …
- Kathy , ja
też cię kocham !. Tak jak nigdy nikogo !. Tak się cieszę że się obudziłaś !. O
! z tego wszystkiego zapomniałem lekarza wezwać !. Po czekaj tu kochanie zaraz
po ciebie przyjdę ! tylko nigdzie nie Idzi !. Ale ze mnie głuptas przecież
nawet nie możesz !. - widziałam jak się plątał w słowach, gadał jak najęty,
chciał gdzieś iść, ale nawet nie wiedział gdzie, był taki zakręcony i szczęśliwy,
widząc go takiego na mojej twarzy mimo wolnie pojawił się szeroki uśmiech.
- Idzi , Idzi.
-Katherina kochanie jak sie czujesz ?- usłyszałam
uradowany głos mojego taty, który szedł w moim kierunku, podszedł i delikatnie
mnie przytulił.
-Gdybym
mogła się ruszyć byłoby idealnie.- uśmiechnęłam się blado.
-wszyscy tu
cały czas byliśmy, kochanie nawet nie wiesz jak się martwiliśmy !!. - do Sali weszli Jenn i jasper podeszli bliżej i
posłali mi szczere uśmiechy.. ale za raz ... co ? Czy oni się trzymają za ręce
?
-Ile ja tu
leżałam , bo widzę, ze dużo sie pozmieniało.- chciałam sie zaśmiać..ale wyszedł
mi tylko kaszel i wszyscy nagle się zerwali jakby nie wiem co się działo..
- ej
spokojnie, jeszcze żyję … - wszyscy tu byli i oprócz jednej osoby …
- gdzie jest
Chris ?. Coś mu się stało ?!.
- nie, nie.
On … on po prostu musiał się przewietrzyć. – zająknęła się Jenn i blado się
uśmiechnęła.
- nie kłam.
- kochanie,
a jak się czujesz ?. – zagadał po raz setny Martin. Ciągle te same pytania jak
się czujesz ?. Nic cię nie boli ?. Wkurzające to jest … gdzie jest Chris ?!
*Martin*
Poszedłem w
stronę parku, tam pewnie jest Chris. Katherina zasnęła więc mam teraz czas,
żeby go przeprosić. Na szczęście jakoś zwinnie ominąłem to pytanie, chyba nawet
nie zauważyła kiedy. W szpitalu grubo przesadziłem … powiedziałem Chrisowi tyle
nie potrzebnych słów … od tam tej pory mnie unika, szczerze to mu się nie
dziwie. Jaki ze mnie przyjaciel ?. Zobaczyłem go jak siedział nie daleko na
ławce.
- Katherina
się obudziła.
- Tak ?!.
Kiedy ?!. To genialnie !. – widać było że się naprawdę ucieszył. Myślałem,że
zaraz zacznie skakać. – chodzimy do niej !!.
- Tak. To
znaczy zaraz. Słuchaj, przepraszam cię, za to że tak na ciebie naskoczyłem
wtedy w szpitalu. Nie panowałem nad sobą. Byłem tak zdenerwowany … po prostu
nie wiedziałem co robię, mówię,
strasznie się bałem o Kathy … To co powiedziałem wcale tak nie myślę, jesteś
naprawdę dobrym przyjacielem. – po twarzy Chrisa mogłem rozpoznać ulgę i
szczęście. – miedzy nami ok ?.
–martwiłem się że po tylu mocnych słowach nasza przyjaźń może wygasnąć, a to
byłby naprawdę tragiczny koniec ...
- Jasne. –
strasznie się ucieszyłem i podałem mu rękę na zgodę, razem poszliśmy w stronę
szpitalu.
- Jak ona
się czuję ?. – spytał.
- Lekarz
mówił, że wszystko w jak najlepszym porządku. Jednak jest przemęczona i wszystko
ją boli, ale to minie.
- Boże jak
ja się cieszę, wiedziałem, że z tego wyjdzie ! po prostu wiedziałem !!. A
widziałeś może co to się ostatnim czasy dzieje między Jasperem a Jenny ?.
- No właśnie
sam w to nie wierze !!. Jeszcze tydzień temu by się pozabijali, a teraz widzę
big love !. To dobrze, Jenny już wiele się nacierpiała przez Liama, mam
nadzieję że z Japerem jej się uda i będą naprawdę na dobre i złe.
- Tak jak ty
i Kathy …
***
Gdy
wróciliśmy do szpitala, zobaczyłem jak Kathy się śmieję i słucha opowieści
Jenn, jej śmiech był dla mnie jak najwspanialszy prezent, którego nikt mi nie
mógł dać … tylko ona. Podszedłem do nich i usiadłem na łóżku obok Kathy ,
całując ją w policzek.
-O tęskniłam
za naszymi słodziakami.- mruknęła Jenn robiąc słodkie oczka.
-Ale ja to
widzę, że mamy o jednych słodziaków więcej.- Chris popatrzył na Jenny i Jaspera
siedzących obok łóżka.- Jak to się dzieje, że się nie zabijacie tylko
obejmujecie ?
-Po prostu
się zakochali ...słodkie nie. ?- mało co nie wybuchnąłem śmiechem bo widziałem
jak obydwoje zalewają się rumieńcami.
-No tak
tylko ja tu zostaje jak zwykle Forever Alone !- wszyscy wybuchliśmy śmiechem
bo Chris przytulał biedak swoją czapkę...ale w sumie to ciekawi mnie czemu ona jest sam ?
bo Chris przytulał biedak swoją czapkę...ale w sumie to ciekawi mnie czemu ona jest sam ?
- Och ! jak
miło widzieć was razem uśmiechniętych – wszedł lekarz do sali, a w ręku miał
wyniki badań. – Właśnie dlatego nie lubię swojej pracy … nienawidzę mówić
ludziom przykrych wiadomości. Niby już jest dobrze, a jednak nie … Dobra, już
nie będę owijać w bawełnę. Chodzi o to, że …
---------------------------------
Hejo ;*** i mamy kolejny ;D Mam nadzieję, że się podoba ;D
Nie wiem co myślicie o zwiastunie i nowym blogu :( Mam nadzieję, że jednak trochę jednak wam się podobał :)
Zapraszam do komentowania :)
X.O.X.O
O matko ! świetne !
OdpowiedzUsuńNareszcie się obudziła ! ;D
tylko ten lekarz -.-
boszzzz dodaj szybko kolejny !