CSS font-family

This is a paragraph, shown in the Times New Roman font.

This is a paragraph, shown in the Arial font.

-->

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 30 : " Bez ciebie ten świat by był smutny i nie dał sobie rady "


* Jenny *

- I jak to przyjęli ?. – spytał Martin, gdy właśnie wracałam po rozmowie telefonicznej z ojcem Kathy.
- A jak myślisz ?. Byli w ogromnym szoku. Zaraz tu będą.
- Jak myślisz kiedy się obudzi ?. Jest już 21 : 00 miała się obudzić tego wieczora. – powiedział smutno Martin.
- Martin … ja nie wiem. Nikt tego nie wie. Ale musimy być dobrej myśli … Chris możemy się przejść ?. – chciałam z nim porozmawiać. On tylko pokiwał smutno głową i ruszyliśmy w stronę parku, który znajdował się przed szpitalem.
- Opowiedz mi o tym. Jak to się stało ?. Chcę wiedzieć wszystko, rozumiesz ?. Bez owijania w bawełnę. Bez kłamstw. – powiedziałam stanowczo co było do mnie nie podobne.
- To już trwa sporo czasu. To znaczy około trzech miesięcy. To było wtedy co zaczęłaś kręcić z Liamem, zapoznałem się z nim bliżej, chciałem po prostu się upewnić czy on jest dobrym dla ciebie chłopakiem. Niestety on też w tym siedzi, ale on był na tyle mądry, że nigdy tego nie zażywał tylko sprzedawał. – Nie wierzyłam w to co powiedział ?!. Liam ?!. Ten który się boi że zniszczy mnie Jasper ?!. Za kogo on się uważa ?. Handluję narkotykami, a uważa się za lepszego od niego ?. – Nie mówiłem ci tego, bo to dobry chłopak. Poza tym że wpadł w niezłe gówno, jak ja. Posłuchaj ludzie podejmują różne decyzję, niektóre rujnują ci życie za jednym  machnięciem, ale tak już jest. Pewnie zaraz powiesz mi że musi być jakieś wyjście. Przecież są odwyki !. Otóż byłem tam, zraz po tym kiedy moja mama także się z czaiła. Ten odwyk by mi pomógł, nabrałem nowej nadziei na lepsze jutro, ale niestety to nie było takie proste byli też  ludzie z branży, którzy nie dawali mi spokoju. Miałem z nimi umowę. Po pewnym czasie Martin przyłapał mnie na tym. Obiecał mi pomóc i nic wam nie mówić, tobie i Katherinie, prochy zatrzymał u siebie w pokoju. Nie chciałem żebyście wiedziały, nie chciałem was stracić. – Chciałam coś powiedzieć, ale Chris dał mi sygnał, żebym mu nie przerywała. – No i resztę już znasz, wtedy gdy byłaś z Jasperem. Dzięki niemu w końcu się od tego oderwałem. Ale wtedy znowu się pokomplikowało bo, Kathy znalazła mój towar u Martina. On przyznał się że to jego, bo przedtem przecież mi obiecał !. Jenny, on nie powinien tego robić, ja wiem że on obiecał, ja to cholera wiem !. Ale nie pozwolił bym na ich rozstanie ze względu na mnie przecież !. Powinien powiedzieć że to moje … w ogóle powinienem wam od razu powiedzieć !. Jestem zwykłym tchórzem i tyle … Nic mnie nie usprawiedliwia. Wtedy Kathy pobiegła roztrzęsiona, nie potrafiła zapanować nad sobą. Wbiegła na ulice, a ten debil się nie zatrzymał !. Ja biegłem za nią. Ona była dla mnie za szybka. Nie dogoniłem ją. Już byłem koło niej !. Już prawie mogłem dotknąć ją ręką … - Christophere nie wytrzymał i zaczął płakać. Przytuliłam go. – Jenn to były pieprzone sekundy !. Gdybym ją wtedy przed domem zatrzymał nic by się nie stało, ale ja jej pozwoliłem pójść i poszedłem sprawdzić co z Martinem … Wiesz co zrozumiem jak po tym wszystkim nie będziecie się ze mną chcieli zadawać. – co on pieprzy ?.
- Żartujesz sobie ?!. Chris Kathy z tego wyjdzie, a ty uwolnisz się z tego okropnego świata, raz na zawsze.
- A jak nie ?. Jak wszystko znowu się schrzani …
- Nawet tak nie mów. Ja to wiem, ja to po prostu wiem musi się skończyć to dobrze !. Chris musimy już wracać, ona mogła się obudzić. – gdy już wracaliśmy zobaczyłam Jaspera palącego papierosa. – Zaraz do was wrócę. – i poszłam w jego stronę.
- Obudziła się ?. – szybko zapytałam. Jasper pokiwał przecząco głową. – dziękuję ci. – powiedziałam po chwili.

- za co ? – spytał zdziwiony.
- Za to że jesteś. Za to że nie pojechałeś do domu i nie masz tej całej sytuacji daleko gdzieś.
- Wiem przez co przechodzisz. Moja mama też długo leżała w śpiączce zanim umarła i nikogo przy mnie wtedy nie było. – powiedział patrząc się przed siebie zaciągając się fajką.
- Nie możesz tłumić w sobie przez całe życie emocji. Wiem że dla ciebie to trudne i nie dziwie ci się, ale obejrzyj się dokoła jestem tutaj. Nie jesteś już sam i nigdy nie będziesz.
- Nie ufam ludziom. Mówią, że są a później odchodzą. Napatrzyłem się już wielu rzeczy w swoim życiu. Boję się komuś zaufać bo wiem jaki to jest ból ich stracić. Ludzie ranią siebie nawzajem jak by byli zwierzętami. Dlaczego takim miałbym zaufać ?.
- Ludzie po prostu czasem popełniają błędy. Jak wszyscy, ale to nie oznacza że bez nich jest lepiej. – Jasper popatrzył się na mnie. – czasem trzeba komuś zaufać choćby dlatego że dzięki nim chcę się żyć. Nie ważne na jak długo... Nie można znienawidzić osoby ani czasu dzięki, którym było się chociaż raz szczęśliwym. - Widziałam w jego oczach, że przyznawał mi rację. Wyrzucił już skończonego papierosa ... szybko się do mnie przybliżył i wziął w swoje ręce moją twarz. Zbliżał się do mnie coraz bardziej, aż w końcu lekko musną moje usta... raz potem drugi, a potem zaczął coraz bardziej namiętnie. Poczułam zapach tytoniu, a w moim brzuchu kotłowało się od tych "motylków" . Odwzajemniłam pocałunek. W końcu dawno tego chciałam. Nie chciałam kończyć tej chwili...Czułam się jak w jakieś bajce, jakbym była królewną. Czułam ogromne bijące od niego ciepło i takie bezpieczeństwo, którego nigdy nie czułam... To było takie niezwykłe. Ja go chyba po prostu kocham...Po pewnej chwili oderwaliśmy od siebie.


- Jesteś teraz szczęśliwa ?. – zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
- Tak, bardzo. – te słowa i tak nie były wyrażające moich emocji, bo ich się nie dało opisać słowami.- A ty ?- zapytałam go nie pewnie. Nie wiedziałam czy jemu zależy...bo nigdy tego nie okazywał...
- Ja jak nigdy. I nikt nie jest bardziej szczęśliwy ode mnie..chyba na całej ziemi . – wiedziałam że mówił to prosto z serca. Jego oczy były przesiąknięte miłością i czułością jaką nigdy nie znałam ani nie zaznałam.


* Martin *


Już po 23, a ona nadal się nie budziła !. Nawet nie jesteście sobie w stanie wyobrazić jak bardzo mnie to niepokoiło … strasznie się bałem. Zresztą nie tylko mnie, Bena i Alice też. Nie wspominając o Chrisie czy Jenn. Każdy czekał, aż otworzy oczy. Da jakiś znak życia. Wszyscy oprócz Jaspera i Jenny siedzieli na korytarzu.
- Jedna osoba z państwa może wejść na chwilę do Kathy. Tylko jedna, ponieważ nie chcemy żadnego kłopotu. Pacjentka nadal nie odzyskała przytomności.  – powiedział lekarz wychodząc z sali na której leżała moja najukochańsza dziewczyna. Niestety wiedziałem, że Ben i tak tam pójdzie.
- Martin, ty idź. Wiem że ona ucieszy się bardziej jak to będziesz ty. – powiedział dając mi otuchy. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech wdzięczności. W końcu mogę ją zobaczyć !. Szybko wstałem i wszedłem do pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi, gdy moje oczy ją ujrzały, skamieniałem. Była taka blada, taka nie obecna, taka bezradna, przyczepiona do tych wszystkich maszyn, które co jakiś czas piszczały. Postanowiłem z trudem podejść do niej. Usiadłem na krześle obok, łapiąc ją za rękę.
- Kochanie, to ja. Wiem, że mnie słyszysz. Przepraszam cię za wszystko … - z moich oczu polały się łzy. – Ja wiem że to nie wystraszy. Nigdy sobie tego nie wybaczę, że przeze mnie tak cierpisz … Ale muszę ci coś powiedzieć. Ja wiem, że to już teraz bez znaczenia bo i tak nie chcesz mnie znać, ale to nie były moje narkotyki. Nigdy niczego takiego nie brałem. Po prostu chcę żebyś to wiedziała. Wiedz, że jesteśmy tu wszyscy ja, Jenny, Chris, Ben, Alice, a nawet Jasper. Każdy czeka, aż się w końcu obudzisz. Będę tu tak siedział całymi dniami, aż otworzysz oczy. Ja wiem, że tak będzie. Że jeszcze będziesz się uśmiechać, tak jak nikt nie potrafi. Bez ciebie ten świat będzie smutny i nie da sobie rady, bo ty je orzeźwiasz, dajesz mu nadzieję. Gdy ciebie już nie będzie świata też, bo pewnie pomyśli tak jak my wszyscy, że teraz już nie ma sensu być… - nagle poczułem jak ktoś ledwie co, słabo uścisnął moją dłoń … 


____________________________________
No hejo ;D  I mamy kolejny rozdział ;D Mam nadzieję, że się podoba :)
Chcę podziękować wam za wspaniałe komentarze i nowych obserwatorów ;D Nawet nie wiecie jak się cieszę ! ;D JESTEŚCIE WSPANIALI ♥♥♥
Oczywiście zachęcam do dalszego komentowania :D
X.O.X.O
♥♥♥

2 komentarze:

  1. TAK! *,*
    budzi się, a przynajmniej daje jakieś znaki życia!
    ale się jaram.... <3
    no i Jenny pocałowała Jaspera.
    jakże słodko. ;)
    czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne po prostu swietne ;*/Sylwia.

    OdpowiedzUsuń