CSS font-family

This is a paragraph, shown in the Times New Roman font.

This is a paragraph, shown in the Arial font.

-->

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 5 : Początek nowego życia


* Katerina *

 Była sobota więc nie musieliśmy iść do szkoły. Szybko zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do mojego ojca. Po drodze były straszne korki więc dotarliśmy tam dopiero po godzinie. Bardzo się cieszyłam że Jen i zwłaszcza Martin są ze mną. Potrzebne mi wsparcie, a oni na pewno mi je dadzą. Dom sprawiał wrażenie przytulnego i małego. Tak na oko mógł mieć maksimum cztery pokoje. Drzwi otworzyła nam wysoka szczupła dziewczyna która ,oczy miała duże brązowe i od razu w oczy rzucały się jej farbowane włosy na blond sięgające do pasa. Sprawiała wrażenie osoby, która dużo czasu spędzała przed lustrem.
- Zastałam może Bena ? – zapytałam.
- Tak, a kim jesteś ? – popatrzyła na mnie i moich przyjaciół z politowaniem.
- Jego córką.- Powiedziałam dobitnie, aby wiedziała z kim ma do czynienia. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie. – Ben ktoś do ciebie.
- Katerina ?- ojciec pojawił się w drzwiach, a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie i nie dowierzenie.
- Możemy pogadać ? – zapytałam nie pewnie.
- Pewnie. – jakby do niego dopiero teraz dotarło co się dzieje otworzył na oścież drzwi i dał nam znak, abyśmy weszli. Usiedliśmy w salonie, a ojciec poszedł zrobić nam herbaty. Na talerzu przyniósł nam jeszcze ciasteczek, jakbym w ogóle miała teraz ochotę je jeść. – co się stało ? To znaczy ja nic nie sugeruję oczywiście możesz do mnie przychodzić tak po prostu bez powodu…- zaczął się jąkać więc postanowiłam mu przerwać i wyłożyć kawę na ławę.
- Chodzi o mamę. Gdy tylko się wyprowadziłeś zaczęła pić… i ona.. ona – nie wiedziałam jak to powiedzieć. Jak miałam mu to powiedzieć ?
- Co ona ? – ojciec naprawdę się przeraził, a ja nie nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa- Co ona ? Katerina powiedz mi , proszę. – nalegał. Widać było że się martwi, ale nie mogłam Ne potrawiłam… Ojciec wstał i położył swoją rękę na moim ramieniu.
- Ona ją bije ! – wybuchnęła Jen. Ojciec zamarł, twarz mu pobielała. Nie wiedziałam co zrobić a nawet jakbym wiedziała i tak bym nic nie zrobiła- strach mnie za bardzo sparaliżował. Tato wstał i zaczął chodzić po pokoju i przecierać twarz.
- Długo to już trwa?- w końcu zapytał.
- Gdy tylko się przeprowadziłeś. – powiedziałam.
- Czemu mi nie powiedziałaś ?
- Jak ? Odkąd się rozwiedliście nie odwiedzałeś nas. Skąd mogłeś o tym wiedzieć. A ja nie chciałam cię tym martwić. Od tam tej pory masz już nową rodzinę – powiedziałam już coraz bardziej pewna siebie.
- Katerina … ja … ja nie chciałem. Ja pragnąłem się z Tb spotykać, ale twoja matka nie chciała mnie znać i zakazała mi się z tobą spotykać…- a więc to tak. Wiedziałam że moja matka nie zna granic, ale żeby aż tak ?! nie nawidzę jej ! ojciec mógł być moją jedną podporą a ona mi ją zabrała…
- Oczywiście jeszcze dzisiaj załatwię jej miejsce w ośrodku dla alkoholików. A ty zamieszkasz ze mną jeszcze muszę to uzgodnić z Alice moją żoną, ale na pewno nie odmówi twojej wizyty jak dowie się przez co przeszłaś. Jest bardzo miła. Na pewno się polubicie.
- Nie no coś ty ! to już przesada nie mogę…
- Wiem że nawet nie powinienem  cię o to prosić, ale to będzie najlepsze wyjście…- kucną obok mnie, a ja nie mogłam mu odmówić. Choć nas zostawił to i tak go bardzo kochałam.
- Zgoda. – dodałam po krótkim namyśle. Ojcowi najwidoczniej ulżyło. Pogadaliśmy jeszcze przez godzinę. Pożegnałam się z tatą i wyszliśmy.
- Byłaś bardzo dzielna. – powiedział Martin i uśmiechną się do mnie. – Jesteś bardzo silną dziewczyną chociaż na taką nie wyglądasz.
- Dzięki. .. chyba – i zaczęliśmy się śmiać, a on mnie przytulił. 






Zdziwiło mnie to, nigdy tego nie robił ,ale zdecydowanie poprawiło mi to humor. Przez cały dzień się tym jarałam. Oczywiście w myślach.

Gdy wróciłam do domu, matki nie było pewnie znów poszła do baru się napić, ale to już mnie nie obchodzi. Niech robi co chce, dla mnie mogła by być martwa. Tak, wiem to mocne słowa, ale ile razu już przez nią płakałam ? Ile razy krzyczała na mnie ? Czy mówiła jaką jestem beznadziejną córką ? Cieszę się, że w końcu powiedziałam o tym przyjaciołom. Teraz moje życie będzie lepsze. Bez codziennych awantur. Bez niej… Postanowiłam, się szybko spakować i  jeszcze szybciej z tą wyjść ,żeby tylko się na nią nie natknąć.

Wrzuciłam rzeczy do samochodu Martina i razem z Jeny poszłyśmy po Chrisa, a potem postanowiliśmy pójść na spacer. Kocham razem z nimi spędzać czas. Wtedy czuję się szczęśliwa.
 Siedzieliśmy na ławce, gdy skończyły się nam chipsy, Jeny postanowiła pójść kupić drugie. Widzieliśmy jak się oddala, ale nagle jakiś chłopak, który szedł z dziewczyną





 pomachał do niej, a Jenny mu odmachała. Z daleka nie mogłam rozpoznać z kim rozmawia.
- Ej wiesz może z kim gada Jen ?
- To pewnie Liam z Georginą. Tylko nie wiedziałem, że znają Jeny. No cóż zdarzają się cuda - powiedział Chris bez zdziwienia.
- Ja też nie... – dziewczyny podały sobie ręce. Wyglądały tak jakby się zapoznawały. Nie wierze!  Moja przyjaciółka zapoznała się z najpopularniejszą parą !. i to jeszcze mi tego wcześniej nie powiedziała. Pewnie nie chciała mnie rozpraszać przed samym spotkaniem z ojcem. 


4 komentarze:

  1. Cudny, ale trochę krótki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ;* postaram się właśnie pisać dłuższe ;D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz :*!
    Podoba mi się, jest ciekawyy!
    Kiedy nn ? :) Prosze baaardzo szybko :*
    Buziolee! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj wieczorkiem :D mam zamiar dodać kolejny rozdział ;**
    Jednak jeśli mi się nie uda jutro na pewno się pojawi :D jeśli nie dwa ;));***

    OdpowiedzUsuń