CSS font-family

This is a paragraph, shown in the Times New Roman font.

This is a paragraph, shown in the Arial font.

-->

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 7 : Nikogo tak bardzo jeszcze nie kochałem.


*Martin*


Stałem pod jednym z setki filarów na balkonie u Georginy, wpatrzony w Katherine, która świetnie,  się bawiła z jakimś chłopakiem tak na oko pewnie był z jej klasy.





 Tak cholernie chciałbym być na jego miejscu ! Szkoda tylko , że do tańca mam dwie lewe nogi.
-Ej Martin ocknij się !-Jen stała przede mną wymachując rękami.
-Nauczysz mnie tańczyć ?-Błądząc jeszcze w myślach wypsnęło mi się.
-Jasne. Pod warunkiem, że powiesz, która jest tą szczęściarą, że chcesz sie dla niej uczyć?
-Po prostu chce umieć. – zapewniałem ją mając nadzieję, że nie będzie dociekać. – a swoją drogą znasz tego kolesia, który tańczy z Kath ?
- Nie… on chyba nie chodzi z nami do szkoły… A co ? to dla niej chcesz się uczyć ?! – zaczęła się śmiać, a ja się nie źle wkopałem z tym pytaniem…
- Ok. ok. zgadłaś, ale masz jej nic nie mówić ! bo jak nie to będzie źle ! – zacząłem jej grozić palcem.
 -ok. ok… to może  odprowadzisz swoją wybrankę  do domu?  Tato kazał jej być o północy w domu, a ja wrócę z Liamem ? -byłem zadowolony bo w końcu będę mógł spędzić z nią  trochę czasu.
 -W co ty się pakujesz ? On ma dziewczynę. – naprawdę mnie to wystraszyło, przecież Geogina mogła jej życie zniszczyć w jeden dzień.
-Sam mi zaproponował , więc  chyba nie ma problemu. – zapewniała mnie Jen.
-No dobra. Ale proszę cię uważaj okej ?- gdyby nie wchodziła w grę Katerina nigdy bym się nie zgodził, ale tak bardzo ją lubię …
-Dobra.-pocałowała mnie w policzek i poszła.
Nadal myślałem o Katherinie  ,gdy nagle ktoś do mnie podbiegł. Podskoczyłem z przerażenia.
-Spokojnie. To tylko ja ..-Uśmiechnęła się Kath  -Możemy już iść ?
-Jasne..-wyszliśmy z willi Georginy i szliśmy słabo oświetloną ulicą.




 
-Jak tam relacje z tatą ?-zapytałem.
-Z  tatem jest całkiem okej..ale ma córkę...
-Ma córkę ?!
-To znaczy jego żona ma córkę z poprzedniego małżeństwa.-nie była zbytnio zachwycona.-Jest w naszym wieku…To znaczy w moim… W ogóle nie mogę się z nią dogadać. Cały czas, się kłócimy przede wszystkim dlatego że ona uważa, że "zabrałam" jej połowę pokoju, spokój
no i tatę ! , tak wiem to mój biologiczny tato, a nie jej, ale mówię ci ona jest głupia, pusta i nic nie rozumie !
-Twój tato nie reaguje ?
-Ma mnóstwo problemów w pracy , z moją mamą , gdybym dołożyłam mu jeszcze problem z Megan...
-Nie przejmuj się . Na pewno sobie poradzisz..Jak już mówiłem dzielna z ciebie dziewczyna- objąłem ją ramieniem i na chwilę do siebie przyciągnąłem. Chciałem tak iść przez całą drogę, ale ona pewnie nie była by tym zachwycona, więc szybko opuściłem ramię. Po chwili zauważyłem , że się trzęsie.
-Zimno ci ? – zapytałem.
-Nie...- pokręciła przecząco głową - no może trochę.- dodała szybko, a ja zdjąłem bluzę i okryłem ją.
-Dziękuje.
-Wiesz, a może , żeby nie męczyć się jutro po południu z Megan poszłabyś po szkole ze mną do kina ?- Zdobyłem się na odwagę choć tak bardzo bałem się odpowiedzi.
-Pewnie czemu nie. Tylko błagam, żeby to nie było żadne romansidło. Jen mnie tym zamęcza. - dodała znudzonym głosem.
-Okej… mi to pasuje. -zaczęliśmy się śmiać.
Zbliżaliśmy ,się do jej domu, a ja żałowałem , że muszę się już z nią rozstać. Jej oczy iskrzyły, a uśmiech nie schodził z buzi.
-To do jutra.
-O drugiej ?- zapytałem.
-Extra.- odwróciła się i chciała odejść.- A ! Martin ! bluza..zapomniałabym. - Podeszła, oddała mi ją ,  nagle stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek




 , a dla mnie to było coś więcej niż tylko zwykły, nic znaczący buziak.
-Dobranoc .
-Dobranoc.- odpowiedziałem i patrzyłem jak znika za drzwiami. Nie mogłem się doczekać jutra… gdy ją znowu zobaczę.
Odwróciłem się by już odejść. Nagle przede mną stanęła plastikowa lala. Była bardzo podobna do Bena żony, więc szybko doszedłem do wniosku , że to Megan.
-Hej przystojniaku.- Była trochę podpita.
-yyy… chyba powinnaś być w domu. – po moim głosie, każda dziewczyna by się domyśliła, że nie jestem zainteresowany.
-Czemu ? Takie ciacho spotkałam..więc może się przejdziemy ?- podeszła do mnie łapiąc mnie za bluzę.
-Chyba nie...-próbowałem odejść.
-Gdzie się wybierasz .? – zapytała uwodzicielskim głosem.
- Do domu..tobie też to radzę. – odpowiedziałem stanowczo.
-Boniu .! Ale z ciebie sztywniak.
Mało mnie obchodziło co o mnie myślała. Strząsnąłem jej ręce z siebie i odszedłem. Nienawidzę takich jak ona. Myślą , że są atrakcyjne...żenada.
Wszedłem do domu.
-Co wy zgubiliście się czy co ? - zaśmiała się Jen.
-Nie po prostu rozmawialiśmy...Ty wiesz, że ojciec Kath ...to znaczy jego żona ma córkę.?
-Tak Katherina coś wspominała a co ?
-Wpadłem na nią..wyglądała jak Georgina, gdy polowała na Liama. – po wyrazie jej twarzy zrozumiałem, że nie jest zachwycona słuchaniem o Georginie…

*Katherina*


-Co się tłuczesz ? - zapytałam , gdy Megan wlazła do pokoju.
-Chyba wchodzę do swojego pokoju...co nie ? – już stąd czułam od niej alkohol. Co jak co, ale alkoholu naprawdę nie nawiedziłam !
-No tak zapomniałam , że to twój pokój... – odparłam z oburzeniem.
-A swoją drogą to ładny ten twój chłopak.- uśmiechnęła się złowrogo.
-Jeśli go tkniesz ! - zagroziłam.-Nie ręczę za siebie !!
Nie odezwała się już więcej.  Miałam nadzieję , że zrozumiała...Zależy mi na Martinie nie mogę go stracić , kiedy w końcu mnie zauważył i zrobię wszystko co w mojej mocy, aby ona go nie zabrała czy skrzywdziła !!!

3 komentarze: