CSS font-family

This is a paragraph, shown in the Times New Roman font.

This is a paragraph, shown in the Arial font.

-->

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 14 : Urodziny



*Jenny*


Wstałam wcześnie, poszłam się umyć. Byłam taka wesoła, pełna energii, więc gdy zeszłam na dół to jasne, że moja mama to wyczuła na kilometr. W naszym domu nie wiele mówi się rodzicom, więc nie opowiedziałam jej o kłótni z Kath. W szkole właśnie szłam korytarzem, gdy zobaczyłam Katerine i Martina szli w moją stronę, trzymali, się za ręce i wygłupiali. Martin pocałował ją w ręke, a ona zaczęła, się śmiać. 




Jejku ! ale oni są słodcy, tacy szczęśliwi. Tak bardzo cieszyłam się ich szczęściem, ale też im bardzo zazdrościłam.
- Hej. – uśmiechnęła się Kath.
- Joł. Co tu trzymasz ? – spojrzałam na jakieś ulotki, które Kath trzymała w ręce.
- To zaproszenia na moje urodziny. – powiedziała z podysktytowna.
- o jej ! Extra ! – wzięłam jedno i nie mogłam uwierzyć w datę , którą ujrzałam. – 18 kwietnia ?! Jutro ?!
- Tak właśnie tak ! Już nie mogę, się doczekać. – Kath zaczęła prawie, że piszczeć.
- będzie super ! Mamy już prawie wszystko ! Jeszcze muszę przywieźć napoję i gotowe ! – Martin także dał się ponieść emocjom. Tak właśnie działa Katerina przy niej nigdy nie można było się nie cieszyć, gdy ona skakała z radości. Szliśmy w stronę klasy w której mieliśmy lekcje.
- I mam dla ciebie prezent ! Tak na początek naszego powtórnego przyjaźnienia się. Trzymaj dwa zaproszenia. Dla ciebie i …. Uwaga Liama ! – dodała machając rękami jakby to był szał ciał.
- Serio ?! Nie no nie wierze ! Naprawdę ?! – byłam taka szczęśliwa ! W końcu go za akceptowała, a ja z nim mogłam normalnie pogadać i spędzać razem czas. – Ale on przecież nie chcę ze mną gadać od tam tego wieczora – tak jak szybko pojawiła się moja radość tak też wygasała za jednym zamachem.
- Coś ty ! Jak byłyśmy pokłócone pytał o ciebie.
- Naprawdę ?! O ja ! Po prostu cię kocham ! – z radości pocałowałam ją w policzek. – a co z Georginą ?
- Kochana ! Jak będzie coś miała do ciebie to obie stawimy jej czoła i pokażemy gdzie jej miejsce ! – powiedziała dumnie i wszyscy razem wybuchneliśmy śmiechem.
Na piątej przerwie podeszłam do Liama.
- Hejo ! – uśmiechałam się od ucha do ucha.
- Siemano. Gdzie ty się podziewałaś ? pytałem o ciebie, nawet twoją przyjaciółkę.
- Byłam chora, ale jest już dobrze.- prawie że nie skłamałam w sumie nie mogłam się ruszyć z łóżka.
- Ooo …
- Chciałam cię zaprosić na jutrzejszą imprezę u mojej przyjaciółki. Tej z parku, to nic wielkiego będzie parę osób ze szkoły.
- O jej !
- Jeśli nie chcesz iść to zrozumiem. – kurcze co ja sobie w ogóle wyobrażałam ?!
- nie no coś ty ! To extra ! Będę na pewno ! – uśmiechną się tak zniewalająco, że aż zaparło mi dech w piersiach.


*Georgina*


Przechodziłam do klasy, gdy nagle zauważyłam Liama z tą jego koleżanką z naszej klasy. Gadali i nawet się śmiali ! No ale cóż ona nie dorasta mi do pięt. Jednak najbradziej zaskoczyło mnie to że wręczała mu jakąś ulotkę. To pewnie był jakiś bilet na koncert ! No nie, tego bym już nie popuściła ! Nie ze mną takie gierki … już ja jej pokaże …


*Katerina*


W końcu nadszedł ten dzień ! Moje 17 urodziny ! Tak bardzo byłam podekscytowana, więc gdy nadszedł ten wieczór byłam prze szczęśliwa, a także dlatego, że Jen była wtedy ze mną. Kupiłyśmy sobie obie sukienki i dodatki do niej. Ja miałam na sobie czarną sukienkę z przodu była krótsza niż z tyłu, a górę miała całą błękitą w cekinach, a Jen szafirową bombkę przed kolano. Wyglądałyśmy bosko zwłaszcza z dobranym makijażem, więc nic dziwnego, że gdy Martin nas zobaczył był w szoku.
- Wyglądacie super ! Przepraszam że to powiem Jenny, ale Kath ! Jest lepiej niż super ! – podbiegł do mnie i mocno pocałował. Jeny udawała obrażoną, a potem zaczęła się śmiać.
- Dobra idę zobaczyć jak sobie radzi Chris, a wy sobie nie przeszkadzajcie. – i wszyscy razem wybuchneliśmy śmiechem.


*Jenny*


Impreza rozkręciła, się już na dobre. Szłam do salonu, gdy właśnie zobaczyłam Chrisa i szłam w jego stronę. Moją drogę zastąpił nie kto inny jak Liam.
- Siemano.
- O ! Już jesteś ?
- Skończyłem wcześniej zajęcia. No proszę wyglądasz rewelacyjnie. – spojrzał na mnie z entuzjazmem.




- Dzięki. Idziemy się napić pączu ?
- Jasne. – ruszyliśmy z miejsca w stronę stołu.
- Wiesz szczerze to jak poźniej myślałem o tej imprezie spodziewałem się, że twoja przyjaciółka coś wymyśli i będzie fatalna plama. – nie rozumiałam o czym on mówi.
- Dlaczego akurat ona ?
- No wiesz ta choroba … Czytałem o niej w Internecie … - o kurde ! zapomniałam o tym ! Tyle się zdarzyło musiałam mu o tym powiedzieć za nim będzie za późno.
- Muszę ci powiedzieć … - od czego by tu zacząć ?! jak ja mam mu powiedzieć. Nagle podbiegła do nas Kath.
- O ! Liam ! Chciałabym cię przeprosić, że napadłam na was tam wtedy w parku.
- A ! Nic się nie stało, rozumiem to nie twoja wina … To znaczy twoja, ale rozumiem, że to nie od ciebie zależy kiedy masz napad … Nie , nie o to chodzi . ja tylko – Liam zaczął się jąkać. Kath patrzyła na niego jak na idiotę.
- Jaki napad ? – chciała się dowiedzieć.
- No ten , nie wiem jak się to nazywa w tej chorobie.
- Chorobie ?! – teraz już naprawdę nic nie rozumiała.
- Liam to nie tak … - chciałam zacząć mówić, żeby wszystko się wyjaśniło, za pewne nie będą chcieli mnie znać, ale nie ma innego wyjścia !
- Okłamałam cię Liam ! – wykrzyknęłam bo nie dopuszczali mnie do głosu, zwłaszcza, że piosenki które leciały zagłuszały wszystkie nasze wrzaski. – Rozumiesz ?! ona jest zdrowa ! Kłamałam ! – na jego twarzy pojawił się wyraz nie zrozumienia. – Wtedy w parku, okłamałam także i Kath, jestem życiową kłamczuchą. Nie zasługuję na twoją przyjaźni ! – wtedy popatrzyłam nie śmiało na Katerinę była na maksa wkurzona.
- Nie nawidze cię ! Zniknij raz na zawsze z mojego życia !! – polały się jej łzy po policzkach, tak jak i mi. Liam złapał się za głowę i wyszedł z imprezy. Zajebiście !!! Znowu nawaliłam a tak było dobrze !!!.


*Katerina*


Pobiegłam na górę, każdy się prawie na mnie gapił, pewnie dlatego, że byłam cała rozmazana. Zobaczyłam Martina, który właśnie wychodził z pokoju. Zaczęłam go całować i wpychnęłam go z powrotem do pokoju , z którego wychodził. Zaczęłam go coraz namiętniej całować i rozpinać mu koszulę.
 Nie wiedziałam co robię ! Byłam taka wykończona tymi wszystkimi kłamstwami ! Miałam dość ! Martin był jedną osobą na której mogłam polegać, chciałam być teraz z nim blisko.


2 komentarze: